Otwarty przypadek zaginięcia dziennikarza Ziętary – prokuratura domaga się ponownego procesu

Otwarty przypadek zaginięcia dziennikarza Ziętary – prokuratura domaga się ponownego procesu

W roku 1992 doświadczyliśmy niewyjaśnionego zaginięcia reportera Jarosława Ziętary. Mimo upływu lat, zwłoki dziennikarza do tej pory nie zostały odnalezione. Aleksander Gawronik, były senator, został oskarżony o podżeganie do morderstwa, jednak dwa sądy w Poznaniu uniewinniły go z zarzutów. Prokurator Piotr Kosmaty zapewnia Onet, że jest pewien winy Gawronika i apeluje o powtórzenie procesu, pomimo iż wyrok uniewinniający jest już prawomocny. W reakcji na ten werdykt, prokuratura złożyła kasację do Sądu Najwyższego.

Według prokuratury, mimo braku ciała ofiary, istnieje pewność co do porwania i zamordowania Ziętary 1 września 1992 r., a następnie zniszczenia jego ciała. Część świadków sugeruje, że sprawcy mogli zniszczyć zwłoki za pomocą kwasu solnego. Bliscy dziennikarza są przekonani o jego śmierci, a w rodzinnym mieście Bydgoszczy znajduje się symboliczny, niewypełniony grób.

Zdaniem śledczych, Ziętara był zagrożeniem dla poznańskich biznesmenów, której tajne działania miał zamiar odkryć. Wielu z nich było związanych z Elektromisem, w tym jego lider Mariusz Ś. i Aleksander Gawronik, który również był z nim powiązany.

W tle tej sprawy pojawia się także kwestia służb specjalnych. Wiadomo, że na początku lat 90., Urząd Ochrony Państwa (poprzednik ABW) próbował werbować Ziętarę do swojej organizacji, konkretnie do Zarządu Wywiadu. Zaraz po tym, jak Ziętara zniknął, służby wysłały gen. Gromosława Czempińskiego do Poznania w celu zgromadzenia informacji na temat losów 24-letniego dziennikarza. Oficjalnie jednak twierdziły, że nie miały żadnych związku z nim. Dopiero po około dwudziestu latach przyznały, że chciały go zatrudnić w UOP. Ziętara jednak odmówił, tłumacząc, że preferuje kontynuować swoją karierę w mediach i dodatkowo zarzucając im oferowanie zbyt niskiej pensji.